Fundacja Przyroda i Nauka
e-mail: przyrodainauka@gmail.com
tel. 609 766 535
Wszelkie prawa zastrzeżone
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.
10 września pomogliśmy młodemu wilkowi, który niefortunnie znalazł się na jednej z lokalnych dróg na Pogórzu Przemyskim. Szczeniak został znaleziony rano, a niedługo potem trafił do znanego bieszczadzkiego artysty i miłośnika dzikiej przyrody, który się z nami skontaktował. Z przekazanych nam informacji wynikało, że może to być pies podobny do wilka albo oswojony wilk. Na miejsce udał się prezes Fundacji, dr Wojciech Śmietana. Po przybyciu stwierdził, że jest to młody, około trzymiesięczny dziki wilk, który był jedynie onieśmielony bliskością ludzi. Szczeniak był w dobrej kondycji fizycznej i nie wymagał pomocy weterynaryjnej. O incydencie poinformowaliśmy Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie, a szczeniaka jak najszybciej odwieźliśmy w miejsce, gdzie został znaleziony. Z oczywistych względów pozostawienie go przy samej drodze było niemożliwe, dlatego wybraliśmy bezpieczne miejsce nieco dalej. Co ciekawe, po przeniesieniu do lasu, dotąd spokojny wilczek nagle się ożywił i trudno było go utrzymać w rękach. Był to najlepszy dowód na to, że nie jest oswojony. Po wypuszczeniu natychmiast schował się w zaroślach. Następnego dnia wilczka już tam nie było. Kilka dni później ponownie sprawdziliśmy to miejsce, ale też go nie zastaliśmy. Kilkaset metrów dalej znaleźliśmy za to ślady obecności dorosłych wilków. Ponadto, nie dotarły do nas żadne informacje, że szczeniak kręci się gdzieś w okolicy. Trzymiesięczne wilki są dosyć ruchliwe i mogą samotnie oddalać się od miejsca stałego pobytu nawet na odległość 0,5 kilometra. Ponieważ szczeniak sam dotarł do miejsca, w którym został znaleziony, najprawdopodobniej również sam odnalazł drogę powrotną do "domu". Tego dnia nie padał deszcz więc zapewne nie miał problemu ze znalezieniem śladów zapachowych. Dzięki naszej szybkiej reakcji wrócił tam, gdzie jego miejsce. O mały włos, a mógłby resztę życia spędzić w niewoli - tak młody osobnik umieszczony w lecznicy weterynaryjnej lub ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt nie miałby szans na powrót do natury.
P.S. Wcześniej nie informowaliśmy publicznie o tym zdarzeniu, aby nie prowokować niepotrzebnej penetracji terenu przez ludzi.